Imię i nazwisko: Szymon Góra
Miasto: Wadowice
Klan: Tylko i wyłącznie, na zawsze, Modliszka :P
O mnie: Wszystko zaczęło się od tego, że bodaj kempy i jeden taki koleś z naszego miasta (obaj rypiący we wszystko, co zostało wydane w formie gry karcianej) załatwili z allegro jakieś stare startery gdzieś na Jesieni 2006 (o czym pisał kempy). Potem ludzie zaczęli się powoli wciągać, więc i ja dałem się namówić. Modliszka odrazu mi się spodobała - fluff, postacie, historia... nawet kolory kart :P Zaczynałem od gry na lotusowym starterze z postaciami, które dostałem od chłopaków (bo i tak nie mieli z tym co zrobić), więc to były deki ze wszystkim naraz :P Potem ustabilizowanie gry na Castle of the Wasp, na zwykłym navalowym strzelaniu, potem próby z Orochi (jeszcze na nie-erratowanym Orochi sensei, bez kart do fate i bez erkowego węża :P). Następnie Kamos zorganizował nam zrzut z czerwonego krzyża (paczka od Ertaia) prosto z Wrocławia, dzięki czemu dostałem odpowiednią ilość kart, pozwalających mi złożyć moje pierwsze Aramasu's Pride, które wykaszało wszystko co się dało lokalnie, mając jedynie problemy z niehonorowym skorpionem i dobrymi podejściami u Nezumi. Od czasu do czasu wkurzające też były wyskakujące z dupy postacie Smoka, bez uwcześniejszej obecności.
Tak jakoś się przeturlałem aż do okolic KD, gdzie naprawdę wciągnął mnie storyline (nie chodziło nawet o Khana). Potem przyszło SE i wielkie nadzieje, że będzie można wreszcie pograć w wyrównanym środowisku. Main set - lekkie zdziwienie, ale generalnie dobre odczucia, pierwsze deki na EHP z jednym Tadame i bez erkowych attachmentów. Potem pomysł, podsunięty przez Self-Appointed Prophet of Doom, "a może tak magią ich!?" i pierwszy dek szugasowy, który ewoluował po wyjściu StS (Moshi Taya). Po HV znów powrót do followerów (Yoritomo Jera i wreszcie trzeci Tadam i trzecie Few Against Many w kolekcji). Generalnie różne próby złożenia czegoś na Kyuden Ashiganabachi i pare wesołych talii na Horitsu Mura.
Największy turniej w jakim brałem udział? Kotei Wrocław 2008. Mimo wylądowania gdzieś na drugiej kartce, byłem zadowolony z tego, że pojechałem; świetna atmosfera, świetna zabawa, świetni ludzie. Szkoda, że talia była nieprzemyślana, a moja gra jakaś taka bez przekonania i na odpierdol :P
Ostatnio udał nam się turniej w Wadowicach, ale o tym inny temat :)
"WTF!?" (http://img.photobucket.com/albums/v373/Geralt_Bialy_Wilk/WTF.jpg)